Z Anetą i Michałem próbowaliśmy umówić się na sesję narzeczeńska już dwa miesiące temu. Miałyśmy wizję sesji w stylu pin-up, Michał kocha łowić ryby, więc nad rzeką, koszyk piknikowy, piękne i smaczne ciacho, które świetnie piecze Anetka… Jednak ciągle coś się działo, choroby, zła pogoda, inne obowiązki związane z nadchodzącym ślubem… Wreszcie obie podjęłyśmy decyzję, że odpuszczamy, najwyraźniej tak miało być… bla, bla, bla…
Nagle kilka dni temu napisała do mnie Anetka, na półtora tygodnia przed ślubem, że będą w Warszawie około południa i może wreszcie sesja narzeczeńska dojdzie do skutku. Od środy przed umówionym dniem padał deszcz, temperatury w okolicy 5-10 stopni. Pomyślałam, że pewnie znów nic z tego, ale gdyby chociaż nie padało, zrobimy tą sesję! W kurtkach, szalikach, ale zrobimy 🙂
Wstaję w niedzielę rano, budzą mnie promienie słońca, w południe mamy mieć 21 stopni! Jest! Mamy to! 🙂
Dzwoni Anetka – będzie miała próbną fryzurę ślubną – to Ci niespodzianka! Lepiej być nie mogło. Oto efekty – oceńcie sami 🙂























Poniatoszczak 🙂