Doceniłam siebie, kiedy zobaczyłam zdjęcia z TEJ sesji domowej – reportaż z życia Warszawa
Wyjątkowo, opowiem dziś o sesji domowej, podczas której to ja byłam fotografowana. Efekty tak mną wstrząsnęły (pozytywnie!), że muszę się z Wami tym podzielić. Mowa o sesji w naszym domu, którą wykonała koleżanka fotografka, Marta Godlewska w ramach swojego projektu #mamychwile.



Niespecjalnie przygotowywałam się na tę sesję. Brak stylizacji, dzięki której byśmy do siebie pasowali kolorystycznie. Wywiesiłam rano pranie na suszarce nad wanną. Kurz wciąż na swoim miejscu, a w dziecięcym pokoju, zewsząd “wychodzą” zabawki, pudełka, karteczki, kolorowanki… czyli… dzień, jak co dzień, w naszym domu 🙂
Marta spotkała się z nami przed wejściem do domu, fotografując klasyczną mnie, czyli zawsze jakieś śpiące dziecko targam na drugie piętro. Przed drzwiami, okazało się, że nie wzięłam do ręki kluczy, więc Ola wyciągała je z mojej kieszeni, starając się nie obudzić przy tym Jasia.



Kiedy już udało mi się zrobić kawę z dzieckiem na ręku, próbowałam zrobić jakieś zdjęcia produktowe, zaplanować coś w kalendarzu i przeczytać kilka zdań z ulubionej książki o fotografii. W międzyczasie karmiłam piersią Jasia, wstawiałam obiad, przytulałam dzieci, mediowałam w siostrzanych konfliktach, a Marta… wciąż naciskała spust migawki.











I nadszedł ten dzień, w którym Marta wysłała mi galerię zdjęć, z tej naszej codzienności. Oglądałam te fotografie kilka razy. Wpatrywałam się w szczegóły. Pierwsze, co przykuło moją uwagę, to MOJE DŁONIE. Przytulają, podają pierś, kroją cebulę, robią zdjęcia, podają mi kawę, odkręcają wodę, myją malutkie, dziecięce rączki, i często każda dłoń robi dwie różne rzeczy… Mimika szaleje. Usta wypowiadają sto słów na minutę. Nogi kręcą kilometry na 50 metrach kwadratowych.
Generalnie: wszędzie pełno mnie, mamy. Mama to, mama tamto, mama wszystko…
Nim wybije 17:00, gdy Maciek wraca z pracy i dzielimy się domowymi obowiązkami, robię tak dużo rzeczy, z których nie zdawałam sobie sprawy, póki nie zobaczyłam tego reportażu. A warto tu wspomnieć, że to była tylko 1 godzina z naszego dnia.








Ta domowa sesja, pełna spontaniczności, zwyczajności, wypełniona po brzegi naszą codziennością, pozwoliła mi docenić siebie. Tak na prawdę docenić to, co robię dla naszej rodziny. Do tej pory, należałam zdecydowanie do matek umniejszających swoje zasługi. Nie chcę powiedzieć, że teraz to już tylko hołdy matkom trzeba oddawać. Ale zdecydowanie należy je bardziej zauważać, doceniać ich trud, dziękować za tę multizadaniowość i ogarnianie rodzinnej rzeczywistości.
Niezależnie od tego, ile dzieci jest w rodzinie, rodzicielstwo zawsze jest wymagające. Nie licytujmy się na stopień trudności w macierzyństwie. Każda mama jest bohaterką, a każdy tata bohaterem – dla własnych dzieci i dla siebie samych.
Rodzicielstwo jest wymagającą drogą, ale nieprawdopodobnie wdzięczną.



Każda mama powinna TO przeżyć minimum raz w życiu.
Zrób TO dla siebie.
Doceń.
Zauważ.
Pokochaj.
Napisz do ulubionej fotografki i zaproś ją z aparatem
do Waszej codzienności.
Niech obrazami, pokaże Ci Twój dzień.
To nieprawdopodobnie ważna, rodzinna pamiątka.


2 komentarze
Karolina
Fajnie przeczytać, a potem zastanowić się nad tym, jaka codzienność może być piękna 🥰
Patrycja Kaszewska
Prawda? Cieszę się, że masz takie spostrzeżenia 🙂 Warto się skupiać na tym, co dobre 🙂